Grająca świetnie w tym sezonie Azarenka musiała wczoraj przełknąć gorzką pigułkę, kiedy się okazało że o wiele bardziej utytułowana Amerykanka (która w tenisie osiągnęła już wszystko) jest dla niej kompletnie nieosiągalna.

W półfinale Azarenka pokonała po raz szósty w tym roku Agnieszkę Radwańską, znowu był to mecz bez historii, pewne i łatwe zwycięstwo Białorusinki. Serena Williams miała za to problemy z L. Hradecką. Czeszka pilnowała swojego podania w pierwszym secie do tego stopnia, że trzeba było rozgrywać tie-break, w nim Serena odleciała na dwa mini breaki jednakże Czeska była to w stanie odrobić, kiedy jednak zwycięstwo w tym secie było blisko stremowała się i oddała pole Amerykance, która to bezwzględnie wykorzystała. Po przegranym secie Hradecka rozluźniła się, narzekała na kontuzję mięśni brzucha i wiedziała, że nie uda jej się wygrać dwóch setów - stąd też druga partia zakończyła się szybko wynikiem 6:0 dla Sereny.

Finał był kontynuacją dobrej passy Sereny, szybko wygrała ona seta 6:1 by na początku drugiego od razu zdobyć przełamanie. Azarenka nie mogąc nic zdziałać zaczęła zachowywać się nieprofesjonalnie, rzuciła rakietą o kort na tyle mocno, że ta niemalże uderzyła ją w czoło. Amerykanka mając przełamanie w kieszeni oraz niesamowity serwis, który dawał jej punkt za punktem (łącznie 14 asów) pozwoliła Białorusince by ta wygrywała swoje podania. Set zakończył się wynikiem 6:3 a cały mecz trwał godzinę i cztery minuty. Serena, podobnie jak Rafael Nadal i Novak Djoković krytykowała niebieską mączkę oraz jakość kortu, krytyka ta była w pełni uzasadniona, ponieważ podczas turnieju piłka wielokrotnie odbijała się nieprzewidywanie co skutkowało prostymi błędami zawodników.